wtorek, 6 września 2011

American Day

No i po imprezie. Było zacnie. Fajnie było spotkać i poznać wszystkich zajawkowiczów, pogadać i wymienić doświadczenia. Szkoda tylko, że moj motocykl nie się zbuntował i postanowił nie odpalać - a miałem niesamowitą ochotę polatać. No cóż bywa.

 W drodze. Ciągle miałem wrażenie, że ktoś siedzi nam na ogonie. 



Mój typ!


Low


Kosa!


Szpiegostwo przemysłowe ;)


W jak wiosna, S jak Stach, K jak kocham Stacha wiosną!


Yummie!


Gutek


El Camino i malowanki


El Balenko i maowanki


Tak parkują meksykańce


Moc!


Nocne pakowanie i nowy nabytek Shadowa

Ogólnie imprezka udana (w sumie nie wiem co się działo na scenie i nie zwróciłem na wszystkie sprzęty HD za worki pieniędzy), świetne towarzystwo i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że trochę osób śledzi tego bloga.
Wielkie pozdrowienia dla nich wszystkich!

Prszepraszam, że fot mało i kiepskie ale bloger i fotograf ze mnie z dupy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz